niedziela, 26 kwietnia 2015

Smak naszej miłości.

Dwa słowa: TE-STY. Skończyłam.
To coś niżej, to jakaś kompletna porażka.
Miało być inaczej, wszystko jest nie tak. Ech -,-
Ponad pięćset słów nie powala.
Nie czytajcie tego, nie polecam.

**********

Bo z tą miłością to jest dziwnie.

Ogrzej, ogrzej moje dłonie.

Takie zimne i blade.
Poranione złamanymi paznokciami.
Oddechem je ogrzej.

Bo z tą miłością to jest trudno.


Otrzyj łzy z rzęs.

Osusz, niech nie krwawią
więcej oczy.
Otrzyj je spojrzeniem.

Bo z tą miłością to jest źle.


Zamknij, zamknij wargi.

Rozchylone i spękane.
Gorzkie od słów.
Zamknij je pocałunkiem.

Bo z tą miłością... A tam. Miłość jest do bani.




Krwawym szeptem do mnie mów,
Tak cichym i głośnym za razem.
Bezpiecznym i zabójczym,
Zabij mnie swoim głosem.

Obcym dotykiem uspokój
Powieki drgające.
Uspokój je wargami,
Uspokój je zimnym oddechem.

Tą jedną łzą złam moje serce,
Niech je na milion kawałków
Rozbije, niech zniszczy Cię we mnie.
Wolnością.

Zabierz wspomnienie o Tobie.



POCZĄTEK POCZĄTKU

Za drugim oknem samochody jadą wolniej.
Za drugim oknem wiatr wieje ciszej.
Za drugim oknem niebo ciemnieje 
                                                i spada na ziemię mniejszymi kroplami.

BŁĄDZISZ
w tunelu tak ciemnym, jak 
                                          życie.
Bo twoje nie ma już koloru.

Ty siedzisz przy drugim oknie.

ŚRODEK POCZĄTKU

Włosy miękną w twoich dłoniach.
Włosy spod palców bladych spływają.
Włosy masz jaśniejsze
                                     od brokatu na powiekach.

SPŁYWASZ
kroplą po szybie i łzą na policzku.
                                            Przecież pada.
Płynie czarną wstęgą z brunatnych - jak niebo - oczu.

Twoje włosy w moich dłoniach.

KONIEC POCZĄTKU

Palcem wzdłuż warg wiatru kreślisz.
Palcem dotykasz obłoków mgły.
Palcem kruszysz szkło,
                                    rozmowę naszych spojrzeń.

ZNIKASZ
na ostatnim przystanku. 
                                      Zawsze.
Zawsze jest lżejsze od tlenu w płucach.

Palcem dotykasz obłoków mgły mojego oddechu.

POCZĄTEK ŚRODKA

Długie rękawy swetra naciągasz.
Długie rękawy swetra w dłoniach ściskasz.
Długie rękawy swetra dziurawisz
                                                połamanymi paznokciami.

ZATRACASZ SIĘ
w zapomnieniu, próbujesz
                                      zamknąć drzwi.
Zardzewiałe bramy myśli.

Długie rękawy swetra zasłaniają twoje piękne dłonie.

ŚRODEK ŚRODKA

Oddychasz powietrzem od mojego chłodniejszym.
Oddychasz poszarpanym płucem.
Oddychasz płytko,
                               dusisz się mną.

KRZTUSISZ SIĘ
powietrzem, bo przecież oddech
                                           boli.
Zwłaszcza ten niechciany.

Zapamiętuję fragment twojego zapachu.

KONIEC ŚRODKA

Oczy mienią się jak rzeka po monsunie.
Oczy krwawią własną wersją łez.
Oczy masz brązowe, 
                                 brązowe najbledszym możliwym odcieniem.

GINIESZ
wewnątrz własnych lęków.
                                 Boisz się.
Jesteś swoim własnym odbiciem.

Tylko chcę spojrzeć w cienie twoich oczu.

POCZĄTEK KOŃCA

Uśmiech twój zahacza o radość.
Uśmiech kącikiem ciągnie za smutek.
Uśmiech nie sięga oczu,
                                   to tylko wyraz twojej twarzy.

KRWAWISZ
swoimi myślami, których brzegi
                                                kaleczą mi serce.
Całować krawędź twojej duszy.

Nie uśmiechaj się w ten sposób.

ŚRODEK KOŃCA

Skóra przezroczysta pocięta gałęziami fioletowej krwi.
Skóra poszarpana na nadgarstku - bólem.
Skóra prześwituje spojrzenie,
                                          pozwala dotknąć duszy.

UMIERASZ
codziennie, wciąż, od nowa.
                                         Bardziej.
Dziś nie siedzisz przy drugim oknie.

Powiedz - gdzie jesteś?

KONIEC KOŃCA

Płaczę, gdy jadę sam.
Płaczę, gdy wysiadam na ostatnim przystanku.
Płaczę, gdy dostaję białą (jak twoja skóra) kopertę,
                                                         która pachnie jak twoje włosy.

ROZPŁYWASZ SIĘ
na wietrze, jak w cieple mojego oddechu.
                                                   We mgle liżącej kostki.
Sączy się spomiędzy palców.

Otwieram list wciąż - płacząc.

NOWY POCZĄTEK?

W oczach ma więcej życia, pachnie inaczej.
Oddycha głębiej i włosów nie okręca na dłoni.
Siedzi przy drugim oknie.

koloruje?
Wysiada na ostatnim przystanku.
                                    Ze smutkiem zaplątanym w oczach.
Jej nie pozwolę upaść.

Czasem patrzę w okna autobusu naiwnie wierząc, że 
         twoja twarz odbije się po drugiej stronie szyby,
wyrysuje na gładkiej powierzchni szkła.
                   Ale tylko  c z a s e m.

"Kocham cię" - to cała prawda.
Treść twojego ostatniego listu...

5 komentarzy:

  1. Pozwolisz, że się z tobą nie zgodzę.
    Te pięćset słów powyżej jak najbardziej powala.
    Mam wrażenie, że ty kolorujesz słowami.
    Tworzysz nimi historie, jedne bardziej, drugie mniej dramatyczne.
    Ale wszystkie tak samo piękne.
    Czasem żałuje, że dopiero niedawno tu trafiłam, i nie mogłam na bierząco wszystkiego obserwować.
    Ale możesz być pewna, że przeczytałam wszystko.
    I może mój komentarz nie należy do najdłuższych, ale mam nadzieję, że nie będzie Ci to przeszkadzało.
    Twoja nowa/stara czytelniczka.
    ~Anonim Juleśka

    OdpowiedzUsuń
  2. O - to znowu ja. I tu musiałam zostawić po sobie kilka słów... nie, inaczej - chciałam. Ale będzie króciutko, wybacz, Aniu. Czas mnie goni, czas jest cholerą, wykańcza - cóż...
    Musisz wiedzieć, że... twierdzę tak jak osoba powyżej, oczywiście. Te słowa powalają. Choćby ich było mniej, więcej - bo są twoje. I kocham je - bezgranicznie. Ta historia... wycisnęła z moich oczu hektolitry łez. Znowu, jak za każdym razem, najmniejszym. Tak wspaniale dobierasz słowa, tkasz z nich - coś wyjątkowego, najpierw zarys, który wyłania się powoli, jak spod mgły, aż w końcu... staje się 'gotowy', jest jednością. Z myślami, uczuciami, emocjami... przesłaniem.
    Jeśli dobrze zrozumiałam, to ta dziewczyna umarła, i napisała do niego list, już nie było jej na tamtym siedzeniu, nie wysiadała na tamtym przystanku... ale spotkał kogoś innego, tak? Mam rację.
    Ale wciąż jeszcze - może tylko czasem - czeka na Nią. Wyłącznie. 'Kocham Cię' - i wszystko staje się doskonałe. Co nie znaczy, że zawsze szczęśliwe...
    No, to tyle... mówiłam, że krótko. Przepraszam, kochana. Na koniec... pisz więcej, okej? Potrzebuję tego.
    Edyta.

    OdpowiedzUsuń
  3. Masz nominację do LBA! ^^ Szczegóły tutaj: http://de-nada-sirve-el-odio.blogspot.com/p/liebster-blog-award.html (patrz: nominacja z 26 kwietnia) ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. To jest wspaniałe *-* Zresztą tak, jak wszystko, co wychodzi spod twojej ręki. Skąd w tobie taki talent??? Zazdroszczę... Założę się, że każdy, kto to przeczyta, uważa tak samo, jak ja :) Życzę dużo, dużo, dużo weny i pozdrawiam ;) Możesz być pewna, że będę tu często wpadać ^^ (A tak w ogóle, chciałam zapytać, ile bloggerek pisze tego bloga? ^^)

    OdpowiedzUsuń
  5. Moje miejsce nie oddam, wrócę tu już niedługo <3

    OdpowiedzUsuń