poniedziałek, 2 marca 2015

Powiedz.


Pamiętam, jak mówiłaś,
że chcesz przeczytać książkę,
taką o prawdziwej miłości;
taką bez szczęśliwego zakończenia;
taką prostą i realną;
taką zwyczajną.

Napisałem ją dla Ciebie.
Ale Ty już jej nie przeczytasz, Camilo...



Ja nie chcę wiele:
Ciebie i zieleń,
i żeby wiatr kołysał
gałęzie drzew,
i żebym wiersze pisał
o tym, że...
każdy nerw,
każda chwila samotna,
każdy ból - jakże częsty, jak częsty! -
zwiastuje otchłań,
mówi: nieszczęsny...
ja nie chcę wiele,
ale nie mniej niż wszystko:
Ciebie i zieleń
i żeby listkom
akacji było wietrznie,
i żeby sercu - bezpiecznie,
i żeby kot się bawił firanką
jak umie,
żeby siedzieć na jerozolimskim ganku
i nic nie rozumieć...
pętacki wiersz
sam wiesz, że łżesz,
ale dlaczego tak boli, tak boli?
chyba już nic nie napiszę
w ogromną i groźną ciszę
schodzę powoli;

ja nie chcę wiele:
Ciebie i zieleń...



Ucisz ten trzask, niech serce nie pęka.
Otrzyj łzy, niech oczy nie płaczą.
Zamknij usta, niech więcej nie krzyczą.
Zacałuj je, niech przestaną krwawić.
Dotknij dłoni, niech nie drży bezsilnie.
Ogrzej policzki, niech już nie marzną.
Napraw niebo, niech błyszczy błękitem.
Zapal słońce, niech mrok rozświetli.
Przyklej gwiazdy, niech nie spadają.
Zabierz tą pustkę, 
                                napełnij miłością.

Za pierwszym razem było zwyczajnie.
- Mogę się dosiąść?
- Nie widzisz innych miejsc?
- Dziękuję.

Za drugim trudno.
- Która godzina?
- Ta, w której w końcu przestaniesz się odzywać.
- Trzecia?
- Palant.
- Trzecia trzydzieści?
- Frajer.
- Trzecia... pięćdziesiąt dwa?
- Imbecyl.

Za trzecim... No, powiedzmy, że lepiej.
- Potrzebujesz czegoś?
- Chwili spokoju.
- Da się zrobić.
- Więc czemu ciągle tu stoisz?
- Bo nie powiedziałem, że zrobię.

Za czwartym? Czwartego jakby w ogóle nie było.
- Co czytasz?
- Wynocha!


JA NIE CHCĘ WIELE.

Światło spływa niewyraźnie na oblane rumieńcami twarze, wypala kolory tęczówek.
Ramieniem obejmuje, poprawia jej sweter, naciąga przydługie rękawy.
Zaplątuje palce w morzu rudych szorstkich włosów, a tak miękkich zarazem.
Oddech osiada na wargach, klei się, przyciąga.
- Sebastian... - głos czysty jak woda słodko sunie wzdłuż liter, kreśli je w powietrzu.
- Camila? - imiona rozpływają się na wietrze, jak w wodzie, znikają. Jedynie echem wpadają w uszy, zniekształconym lekko.
- Wiesz co?
- Wiem.
- Ja nie...
- Też nie chcę.
- Bo widzisz...
- Nie musisz.
- Ale...
- Naprawdę.
- Ja...
- Ja ciebie też.


Za piątym razem było już lepiej.
- Dobrze tańczysz.
- Podlizujesz się?
- Może.
- Jesteś głupi.

Za szóstym nawet zabawnie.
- Co ty wyprawiasz?
- Oddycham, patrzę, czuję...
- Jesteś debilem. Nie o to pytałam.
- Nie widzisz? Modlę się przecież.
- Matko Boska...
- Nie zaklinaj, bezbożnico.
- To ma być żart?
- A śmieszny?
- Nie.
- Śmiałaś się.
- To z litości.
- Tak, jasne.

Za siódmym chyba dobrze.
- Czego znowu?
- Idę coś zjeść.
- Po jaką cholerę mi to mówisz?
- Serio trzeba ci wszystko tłumaczyć?
- Nigdzie nie idę.
- No weź... Kupię ci babeczkę i gorącą czekoladę.
- Mamy lato.
- A co za różnica? To jak?
- Pójdę, ale tylko dlatego, że nie jadłam śniadania!

Za dziesiątym boleśnie.
- Co tam, Camilko?
- Powiedz to jeszcze raz, a nie wyjdziesz z tego cało.
- Oj, Camilko... AUĆ!

Za dwunastym było normalnie.
Za piętnastym całkiem miło.
Za dwudziestym siódmym coś zaiskrzyło.
Za trzydziestym pierwszym prawie dotknął jej ręki.
Za pięćdziesiątym... W sumie co za różnica? Miłości nie da się policzyć.

Nasza miała być wieczna, pamiętasz?




ALE NIE MNIEJ NIŻ WSZYSTKO.

Rozprostowuje palce w błękitnym płomieniu księżyca, na ścianie cienie - długie i płaskie.
Bawi się powietrzem, przerzuca je w dłoni i maluje tylko sobie znane marzenia bezbarwną farbą. Lekko kreśli kontury, które - choć o tym nie wie - mają kształt jego twarzy. 
Wargami szepcze imię.
On pochyla się, całuje skroń delikatnie i splata dłonie. Jej, drobna, kształtem idealnie wpasowuje się w jego. Jakby były dla siebie stworzone - bo przecież są. 
- Kocham cię, wiesz?
- Kochasz?
- Kocham. 
- A kiedy się wściekam?
- Wtedy kocham cię jeszcze bardziej.
- A kiedy płaczę?
- Wtedy kocham cię najmocniej na świecie.
- A kiedy mnie nie kochasz?
- Nigdy. Zawsze kocham.
- Zawsze?
- Zawsze.



Za którymś razem było pięknie.

- Seba?
- Nie, Harry Potter. No jasne, że ja.
- Coś nie tak?
- Wszystko.
- Oh...
- To nie twoja wina.
- Wiem, ale... Dlaczego się uśmiechasz?
- Bo jestem tu... Z tobą...
- Tu jest pięknie.
- Ty jesteś piękna.

Kiedy indziej magicznie.
- Co to jest?
- Niespodzianka.
- Łódka?
- Tak.
- Głupek.
- Ale twój.

A potem ją pocałował.
- Bardzo cię lubię.
- Ja ciebie też.
- Ale... Tak bardzo bardzo?
- Bardzo, bardzo, bardzo.
- Cami... Mogę cię pocałować?
- Myślałam, że już nigdy nie zapytasz.

Smakowałaś niebem, wiesz? 
Byłaś piękna jak słońce. I kochaliśmy się jak wariaci. Tysiące kolejnych dni.
Ale zawsze coś musi pójść nie tak, prawda?




CIEBIE I ZIELEŃ

- Sebastian... - przenika mgliste obrazy, niewyraźne twarze. Budzi się, próbuje podnieść powieki. - Seba... - walczy ze snami piszącymi powieść zielonym atramentem. - Seba do cholery... - nie wie, który to już raz słowa kąsają uszy rosnącą w jej głosie irytacją. Nie złośliwą, ale śliską od strachu. Podnosi się na łokciach i patrzy przez ramię na łzy lśniące między rzęsami.
- Co się stało, Camilko? - porywa jego obolałe dłonie w objęcia, zacałowuje koniuszki palców, przyciska do serca. A on już rozumie.
- Wciąż tu jesteś?
- Jestem.
- Nie pójdziesz?
- Nie.
- A kochasz?
- Nigdy nie przestanę.
Potem już tylko ją obejmuje, wargami kołysze do snu.
I jedynie księżyc zagląda przez okno promienie wciskając między splecione dłonie, srebrnymi konturami majacząc na powiekach.


Bo w końcu...

- Boli mnie głowa.
- Znowu? Zawiozę cię do lekarza.
- Nie trzeba, to tylko...
- Cami!

Nawet nasze szczęście...

- Umieram, Seba.
- Nie. 
- Bądź szczęśliwy.
- Nie będę bez ciebie.
- Zapomnij.
- Jak?

Musi umrzeć.

- Camila?
Znów krzyczałem w środku nocy.
- Miało być "na zawsze"...
I łzy łykałem wołając cię.
- Kurwa!

I dlaczego my? ~ wciąż pytałem.

Dlaczego nasza miłość?



ALE DLACZEGO TAK BOLI?

Deszcz wsiąka w kołnierzyk bluzki, zlepia włosy i spływa chłodnymi strugami wzdłuż karku.
Uciekają, choć już przemoczeni, a uśmiech spływa im z twarzy.
Nagle przystaje, zagradza mu  drogę. We włosach ma listki młode, zielone.
Zachłannie całuje, jakby chciała wyssać z warg miłość.
- Masz listki we włosach.
- I rozmazany makijaż?
- Nie masz makijażu.
- A jakbym miała?
- Byłabyś tak samo piękna.
- Kłamca.
- Daj, wyjmę.
- Zostaw. 
Ot tak, po prostu, kocha zielony.


Kochałem cię wściekłą i kochałem smutną. No, szczęśliwą też kochałem.
Kochałem w deszczu i w słońcu... I gdy padał śnieg.
Kochałem w piżamie i tej ślicznej sukience, którą musiałem zapinać. W tej bluzce, co mi ją ukradłaś, też.
Kochałem rankami, w południe, wieczorem... A w nocy kochałem tak bardzo, że serce prawie rozrywało mi pierś. 
Nawet wtedy, gdy mnie budziłaś tylko po to, bym powiedział, że wciąż Cię kocham...
Kochałem cię zawsze, wszędzie, o każdej porze.

Nadal kocham...


JA NIE CHCĘ WIELE.

Splata dłonie - jak zawsze - w tak pospolitym nawyku. Gdy słońce już opada, znika za lazurową krawędzią oceanu, a oni śledzą jego kroki odbijając promienie lustrami piwnych tęczówek. 
I siedzą - zwyczajnie - na szorstkim piasku, kaleczącym łokcie, tonąc w cieple - melodii sklejonych serc.
- Widzę dla nas przyszłość... - mówi, a słowa przez wiatr niesione odlatują daleko, gdzie oczy nie sięgają. - Wiesz? Widzę nas, dom i miłość. Widzę szczęście.
- Po co mówić o przyszłości? - przerywa jej dłoń zanurzając w piasku. Twarz ma dziwnie nieobecną. - Dlaczego nie porozmawiamy o tym, że jesteśmy t u? Razem?
- Seba... Nie wierzysz w to? Nie wierzysz w nas? - smutek wolno opuszcza kąciki ust. - Już mnie nie kochasz?
- Zawsze będę cię kochał. Zawsze.
- Więc dlaczego milczysz, gdy mówię o miłości?
- Nie miłość jest problemem, ale strach. Ja się boję, Camila.
- Sebastian...
- Mamy szczęście. A ja się boję, że ktoś mi je tak po prostu zabierze.
- Seba, proszę... 
- I nie wiem już jak żyć bez ciebie. Jesteś moim życiem.
Ucisza go - pocałunkiem. Niebo znów przylega do ich złączonych twarzy, a słońce ginie w plątaninie rąk. Wszystko wokół znika, a to, co pozostaje, czyli jej powieki i skrawek piasku, ma odcień najczystszej głębokiej zieleni.


Mogę sobie kochać, to nie zwróci Ci życia.
Ale powiedz, gdzie jest nasze "zawsze"?


TYLKO CIEBIE I ZIELEŃ

- Sebastian? - siorbie lekko nosem, przeziębił się na tych wieczornych spacerach, wolno sącząc kawę, wyjątkowo niesłodzoną. Gorycz pali w gardło, odciska się na języku. Wykrzywia wargi w czymś, takim niby - uśmiechu, który smak kofeiny skutecznie zaburzył.
- Tak?
- Powiedz mi, dlaczego mnie kochasz?
Bo jesteś aniołem? Zielenią? Moim życiem?
- Z nudów.
- A tak naprawdę?
- Bo z tobą nawet nuda może być ciekawa, a smutek szczęśliwy. Bo słońce gaśnie przy twoim uśmiechu. Bo twoje oczy to dwie najpiękniejsze gwiazdy, jakie w życiu widziałem. Bo gdy na ciebie patrzę... Nie ma słów, które opiszą, dlaczego cię kocham, Cami.
Nic już nie mówią. Jedynie delikatnie splatają palce otulone gęstą trawą. Patrzą w niebo, tam, gdzie zaczyna się ich miłość. Uporczywie szukają końca pod stosem gwiazd, które cicho blakną na tle złączonych serc, ale nie znajdują. Bo jak znaleźć coś, co nie istnieje?


Odeszłaś. 
Zbyt szybko, zbyt zwyczajnie.
Ale mogłaś najpierw oddać mi serce.
Bez niego trochę ciężko żyć, wiesz?

A ja tu zostałem, cholernie samotny.

Zastanawiając się, co jest silniejsze.
Tęsknota czy ból?
Chyba nigdy nie poznam odpowiedzi.

A wiesz, że teraz gwiazdy spadają inaczej?

Nie, no bo skąd możesz wiedzieć.
Chyba, że jesteś jedną z nich?
Powiedz...


Powiedz, Camilko, gdzie jesteś?

Powiedz, czy słyszysz mój szept w ciszy?
Zamknięty w domu, który miał być naszym domem.

Powiedz, czy czasami spadasz z nocnego nieba?

Powiedz, nie widzisz mnie?
Przecież lecę do ciebie…

Powiedz, czy gdzieś tam nie płaczesz?

Powiedz, czy czujesz moje łzy w deszczu?
Łzy twojego serca?

Powiedz, czy nie czujesz się samotna?

Powiedz, czy widzisz mnie w ciemności?
Gdy zasypiasz z moim zdjęciem w dłoni?

Powiedz, czy nic ci nie brakuje?

Powiedz, czy czujesz smak moich ust w litrach wypitej whiskey?
Nienawidzisz jej, ale ja lubiłam
.

Powiedz, czy nie tęsknisz?

Powiedz, czy widzisz mnie w zieleni?
Kochałam zieleń, pamiętasz, prawda?

Powiedz, czy nie chcesz wrócić?

Powiedz, czy czujesz moje palce w wietrze?
Dotykam cię, spójrz na mnie.

Dlaczego cię nie ma?

Jestem Seba.
Tylko zechciej mnie usłyszeć..
.


A jeśli przeczytam ją falom?
A jeśli opowiem kwiatom?
A jeśli zaśpiewam gwiazdom?
A jeśli wyszeptam ptakom?
A jeśli wykrzyczę wiatrowi?
A jeśli wypłaczę ciszy?

Powiedz, czy wtedy usłyszysz
historię naszej miłości?




* Władysław Broniewski "Zielony Wiersz"

^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
Na tym chciałam skończyć, ale chyba należy Wam się coś w rodzaju wyjaśnienia.
Kolejny blog. Po co? Nie pytajcie, bo nie wiem. Chyba doszłam do wniosku, że jeszcze trochę, a na "Jeżeli chcesz..." będzie więcej miniatur niż rozdziałów, więc postanowiłam zadziałać. Kolejny pojawi się niebawem, ale to już swoją drogą.
To coś powyżej zaczęłam pisać w połowie lutego - żałosne. Nie umiałam tego skończyć, a i tak miało być zupełnie inaczej. Rutynowo wyszło tak, jak nie chciałam. Wybaczcie mi fragment "Kochałem cię..." - jest okropny i pisany... W zasadzie z przymusu udostępnienia czegokolwiek. Przepraszam wasze biedne oczy. Końcówka też nie powala, ale to już inna sprawa.
Mimo to ten os dość dużo dla mnie znaczy, więc - ładnie proszę - bądźcie wyrozumiali.
Zaznaczam: Marzec będzie dla mnie trudny, głównie w kwestii szkoły, ale postaram się nadążyć z pisaniem. 
Do tego uprzedzam was człowieki, że w planach mam założenie trzeciego bloga (tylko kto to będzie w ogóle czytał?). Czekam, aż Aciak skończy szablon, takie kochane stworzenie <3
To na tyle. Jeszcze raz przepraszam was za Semi, dołujące... -,-
Następnym razem postaram się bardziej... Kocham was wszystkich.

PS.: Lily, dziękuję Ci Słoneczko. Nie spodziewałam się, zwłaszcza, że bloga dopiero rozkręcam. Pierwszy komentarz tu! Tyle ciepłych słów, na które nie zasłużyłam. Dziękuję i mam nadzieję, że Cię nie zawiodę.
Edytko, szablon mam stąd. Aj, no tak pięknie mi to tu napisałaś, że aż się wzruszyłam *.* Emotikonkami się nie przejmuj, tyle emocji :3 Tak Cię kocham najmocniej i - pfffff - piszesz lepiej ode mnie, więc cicho mi tam! Kocham ( tyle miłości) <3

8 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Witaj, Aniu, kochanie.

      Oto i jestem - przybyłam jak obiecałam. I nawet szybko się to stało. Wszyscy jesteśmy w szoku. Ja najbardziej. ;D Ale no nic. Ważne, że będę już na bieżąco w tych cudach, które czytam. Może sama za chwilę zacznę coś pisać. XD Choć nikt tego nie czyta, nieważne. Nie będę Cię zanudzać sobą. Przejdę więc do rzeczy. <3
      Nowy blog, jak cudownie. A wiesz, że odkryłam go niedawno, niedługo przed udostępnieniem przez Ciebie tej fantastycznej informacji. I wiesz co? Miałam Cię ochrzanić, że mnie nie poinformowałaś o jego istnieniu, bo przecież jestem za tępa, żeby sama trafić na niego, nie. Już miałaś ciepło. Masz szczęście, że to zrobiłaś. W takim razie mogę Cię już tylko chwalić za to cudeńko, o tu, u góry. Aniu! (Mogę Ci mówić po imieniu, nie? ;D) Jesteś niesamowita, naprawdę. Aż się nie mogę nadziwić geniuszowi, tak, to idealne słowo, niektórych osób, których twórczość sobie czytam, w tym Ciebie - oczywiście. Zachwycasz mnie z każdą publikacją coraz bardziej, bo i Twoje umiejętności "rosną" w miarę jak piszesz. Rozwijasz nam się, Słońce. Talentu też posiadasz sobie w cholerę wiele. XD Ech, popadam w depresje, a moja samoocena gwałtownie spada w dół.
      Jak zwykle u Ciebie - jestem pod ogromnym wrażeniem. No a jakby inaczej? Dziwi to kogoś w ogóle? Chyba nie. A przynajmniej - nie powinno. A, dodam jeszcze, bo później na bank zapomnę - masz przepiękny szablon. Naprawdę. Przepiękny. Taki afgjkjsagjkdshk. <3 Weź. Szablon masz piękny, piszesz pięknie. A ja co? :c Nic. Mogę tylko podziwiać. XD
      Już tytuł jest sobie świetny. Niby bardzo prosty, wręcz - banalny, zdawać by się mogło. A jednak tak nie jest. Jest krótki, owszem, ale przy tym bardzo intrygujący. Kryjący w sobie tajemnicę, jakieś niedopowiedzenie, które wyjaśnia się dopiero po przeczytaniu Twej publikacji. A przeczytać, dla pełnej jasności, warto. Pozycja niewątpliwie godna uwagi.^^ I cudownego komentarza. Ba! Kilkunastu takich co najmniej. Wybacz, że ja nie umiem takich pisać. Ale cóż, życie. Przejdę dalej, okej?
      Semi. Takie wspaniałe połączenie, a tak go mało. Jak dla mnie - trafiłaś w dziesiątkę. Tak samo z historią - nic dodać, nic ująć, po prostu.
      Jak już kiedyś wspominałam, ale powtórzę to jeszcze milion razy, bo to najprawdziwsza prawda - malujesz słowami. Piszesz bardzo uczuciowo. Jak się czyta, to jedyne, co przychodzi na myśl, to takie jedno wielkie "wow". Naprawdę - kocham Twoje opisy uczuć. Mogę je czytać i czytać. Zresztą od Twoich pereł nie sposób się oderwać. To na pewno.
      Te urywki ich rozmów, choć są tak krótkie, zdradzają tak wiele. Tak bardzo pokazują jaka była i jak zmieniała się ta ich - niewątpliwie wyjątkowa - relacja. Byli przecudowni. Szczególnie razem. Zasłużyli na szczęście, ale nie było ono im pisane. Co zrobić? To smutne, ale bardzo prawdziwe - często właśnie tak bywa. Cenię to u Ciebie, że pokazujesz życie takie, jakie jest. Bez zbędnych udziwnień, sztuczności i "cukierkowości" na każdym kroku.
      No i uwielbiam Cię po prostu, wiesz?
      Wybacz marność tego komentarza i ewentualne błędy. Weny, kochanie.
      Tyśka.

      Usuń
  2. Cześć. Piszę do Ciebie w pewnej sprawie- otóż, przeglądając bloga, którego czytam, zauważyłam OS bardzo podobny do tego. Nie wiem, czy to zbieg okoliczności, czy nie, ale myślę, że wypadałoby Cię poinformować. Wygląda na po prostu ściągnięty. Zobacz, może to tylko moje wrażenie, ale według mnie- jest strasznie podobny. Masz link: http://violetta-przypadek-czy-przeznaczenie.blogspot.com/2015/04/one-short-bez-sow.html
    Może to po prostu moje urojenie. Nie wiem.
    Całusy,
    Cathy. <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Udało mi się nadrobić te wszystkie One Shoty Aniu i jestem po prostu zachwycona i oczarowana twoim stylem pisania. Przy czytaniu dzieł twojego autorstwa pobudzam po prostu wyobraźnie, a jednocześnie są one owiane taką tajemniczością, że gdy już wymyślę te moje tysiąc scenariuszy, które wyjaśniają między innymi dlaczego bohaterowie postępują tak, a nie inaczej lub nawet wyobrażenie końca historii to ty nie zaskakujesz, a ten cykl rozpoczyna się od nowa i nie ustaje.
    Zauważyłam, że bardzo lubisz Natkę i zaryzykuję stwierdzając iż jest to chyba twoja ulubiona postać z fioletowego serialu. Cieszę się, że jest jej tu aż tak dużo, bo ja też darzę ją dużą sympatią i przyjemnie mi się o niej czyta. <3
    A teraz mój wielki zachwyt czyli SEMI moje kochane i najwspanialsze <333333 (tyle miłości jak z Dylanem xD). Pisz o nich jak najwięcej, a ja będę zachłannie czytać .^^
    Ten szablon jest taki piękny nie mogę się na niego napatrzeć (jeszcze przyjemniej mi się czytało o ile jest to możliwe :D).
    Zajrzałam do zakładek i już się po prostu nie mogę doczekać tych wszystkich perełek jakie są w trakcie pisania. *.*
    Aniu będę mieć do ciebie taką małą prośbę. Chciałabym zobaczyć w twoim wykonaniu dzieło z szczęśliwym zakończeniem, abym mogła się szczerze uśmiechnąć, a nie zbierać łzy z myślą o tych bohaterach, których spotkał tak okrutny los. Będzie to możliwe?
    I teraz powiem ci, że twój blog nie jest okropieństwem i nawet jak ty będziesz tak twierdzić to ja zdania nie zmienię. Masz niezwykły talent i piszesz stokroć lepiej ode mnie! <3
    Jejku chciałam ci tyle powiedzieć aż boję się, że o czymś zapomniałam, ale trudno jak tylko mi się przypomni to dopowiem. :D
    Widzę, że cię trochę zaszerduszkowałam (załóżmy, że istnieje takie słowo xD) no, ale załóżmy, że niech one będą symbolem mojej miłości do twoich historii i oczywiście do Dylana, bo jakże by inaczej. <3
    Czekam na kolejne One Shoty niecierpliwie. Nie mogę znaleźć gadżetu zaobserwuj. Pomóż. :(
    Kinia (z GG i aska, która myślała, że masz na imię Julka *brawa dla mnie* :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojoj, kochana <3
      Spokojnie, wśród tych wszystkich sad'ów szykuję jeden happy. No, może dwa.
      Moja pani od angielskiego do dzisiaj myśli, że mam na imię Julka (wzięła to kompletnie z powietrza, nie wiem, o co jej chodzi).
      Ale mi miło, Kiniu, że mi tutaj tak ładnie komentujesz.
      Kocham <3

      Usuń
  4. Cześć, Aniu, Miśku x
    W końcu się zebrałam - jestem. Weź mnie zastrzel. Zaniedbałam wszystko. I tak mi z tym źle, najgorzej. No, ale co zrobię... teraz już mogę się tylko poprawić ;') I... jak skończę tu, i pod rozdziałem 'coś' skrobnę.
    Od razu mówię - nie będzie długo, czy jakoś sensownie. Dziś odpadam - jutro szkoła, nie chcę. Nawet nic nie umiem, super. Ale dobra, miałam mówić o Oneshocie... Pięknym, swoją drogą <3 O Semi - naprawdę lubię tę parę. Taki wzruszający, taki Twój... (pomińmy sprawę z kopiowaniem twojej pracy - to nawet komentarza nie warte, phi -.-) Byłam nawet silna, wiesz? Ale i tak - niby pod koniec, ale jednak - poryczałam się. Jak dziecko. Gdzie się podziało ich 'zawsze'? No właśnie... gdzie? Tak to już jest z tym życiem, co nie znaczy, że nie boli, że się zapomina, że można się z tym pogodzić... Seba nie potrafił, bo kochał Camilę, tak mocno. A zaczęło się zwyczajnie... może nawet niezbyt przychylnie dla Sebastiana XD, potem było lepiej... Ale miłości i tak nie można określać w liczbach, bo one... przy samym uczuciu, wypadają tak cholernie blado... a jednak - ktoś u góry, postawił liczbę - datę, gdy zabrał ją na drugą stronę, jakiś wielki iks - przekreślający wszystko, od postaw. No i jak tu się nie smucić... Camila chciała wierzyć, chciała... ale jednak, stało się - umarła. A Sebie pozostały wspomnienia... może jej głos? Gdyby tylko mógł usłyszeć... Ten fragment podobał mi się szczególnie, taki - wyciskacz łez XD I niech przeczyta... niech opowie. Takie historię są warte opowiedzenia (:
    Tak - nie umiem komentować, nie zasługuje na Ciebie ;----; Przepraszam. Może kiedyś... będzie lepiej ;'D We'll see.
    Na razie się żegnam - w tym miejscu, zaraz uderzam na drugiego bloga, of cors ;> - ściskam mocno, etc, kocham, etc.
    Edyta <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytałam już kiedyś tego OS' a, ale wtedy nie znalazłam czasu, żeby skomentować. Teraz go mam, więc wróciłam powtórnie xD Twoje opowiadania są wspaniałe. Ten blog należy do najlepszych i najpiękniejszych, jakie w życiu widziałam. Wiem, że moje komentarze nie są długie i mało znaczą w stosunku do tych powyżej, ale mimo to nie mogę się powstrzymać, żeby nie napisać tutaj czego kolwiek ;) Tak bardzo podobają mi się twoje opowiadania ;) Życzę weny ^^ Całuski :*

    OdpowiedzUsuń